fbpx

Wszyscy wiemy, że nałogi wyniszczają. A dziś poza uzależnieniem od różnych substancji coraz częściej mówi się o uzależnieniach behawioralnych.
Uzależnienie od internetu, zdrowego odżywiania… pracoholizm i… hmm… jakby to tak roboczo nazwać – “ćwiczenioholizm”?
Temat ten jest szczególnie ważny w kontekście muzyków i studentów akademii muzycznych. Dlaczego? Powodów jest więcej niż trochę…

Intensywne ćwiczenie, nałogowe ćwiczenie?

Z samego rana wstajesz i siadasz do instrumentu, albo szukasz wolnej sali? Na ćwiczeniu spędzasz całe godziny pomimo bólu i zmęczenia? Rezygnujesz z innych aktywności by poćwiczyć? Bo tak trzeba, bo musisz, bo Profesor, bo egzamin, bo przesłuchanie…
Bo potrzeba tych mitycznych 10000 godzin ćwiczeń, żeby osiągnąć poziom mistrzowski?

Z problemem uzależnienia od nauki i ćwiczenia zmaga się około 15% studentów akademii. Niestety można przypuszczać, że to uzależnienie przekłada się na przyszły pracoholizm u muzyków, którzy przecież na akademii pracują właściwie tak jak będą już pracować po jej zakończeniu.

Z nałogowym ćwiczeniem jest podobnie jak z unikaniem ćwiczenia. Oba zjawiska są ze sobą połączone wspólnym źródłem.

Co leży u podstaw?

Co powoduje, że tak dużo ćwiczysz? Rozumiem, że intensywne ćwiczenie ma przygotować Cię do egzaminów, konkursu, przesłuchań itd. Ale kiedy to ile ćwiczysz zaczyna zaburzać harmonijne funkcjonowanie to jest szansa, że… może ćwiczysz za dużo. No więc wrócę do tego pytania: co powoduje, że tak dużo ćwiczysz?

No i drugie pytanie. A jeśli unikasz czasem ćwiczenia to czemu? Czasem sami nawet nie zauważymy, że to robimy. Ja bardzo często wykorzystywałam różne wymówki, żeby nie ćwiczyć. Bo na ten utwór już nie ma czasu, bo sąsiadom będzie przeszkadzać, bo to jest proste i mogę to zostawić na później itd.

Na oba powyższe pytania znajdziesz wiele odpowiedzi, ale jest ogromna szansa, że będą się one sprowadzały do tego samego: bo obawiam się, że nie dam rady, bo nie zrobię tego dobrze, bo boje się popełnienia błędu, bo NIE MOGĘ popełnić błędu. Czyli wypisz wymaluj… lęk i trema.

Tak. Bo trema to nie tylko to co działa na Ciebie w trakcie występu. Trudności wynikające z doświadczania objawów tremy mogą się pojawiać znacznie wcześniej i znacznie później niż sam występ. Lęk przed porażką, przed popełnieniem błędu jest jej składową.

Koło się zamyka

Tak się składa, że jedną z najpopularniejszych wśród muzyków strategii radzenia sobie z tremą i z lękiem związanym z publicznymi wystąpieniami jest właśnie intensywne, nałogowe ćwiczenie. Czasem występuje też unikanie ćwiczeń i nawet kontaktu z muzyką (pomyśl sobie ilu Twoich znajomych ze szkoły muzycznej zrezygnowało z dalszej kariery muzycznej i jak u nich z muzykowaniem? Ja zbyt często słyszę opowieści o porzuceniu instrumentu na lata, żeby mówić tu o przypadku…). Niemniej to nałogowe ćwiczenie coraz częściej przykuwa uwagę specjalistów z zakresu psychologii muzyki. Intensywne, nałogowe ćwiczenie ma tutaj funkcję pewnej ochrony przed lękiem i tremą. Bo jeśli będę wystarczająco dużo ćwiczyć, to będę dobrze przygotowana i nie będę odczuwać tremy, prawda?

Niestety to, że intensywne i nałogowe ćwiczenie jest popularną strategią nie oznacza, że to najlepsza strategia.

Popadnięcie w nałogowe granie, okraszone negatywnym perfekcjonizmem może tak naprawdę tylko pogorszyć sprawę. Z kolei gra na instrumencie, która ma zagłuszać moje różne obawy, prowadzi do zmęczenia, może nawet wykończenia i tak naprawdę nie działa prewencyjne na błędy, których się obawiamy.

Co w zamian?

Sprawa nie jest łatwa, dlatego że prawdopodobnie funkcjonuje u Ciebie przekonanie, że więcej znaczy lepiej. Im więcej będę ćwiczyć tym mniej błędów popełnię i tym lepszy jakościowo będzie mój występ. To zupełnie naturalne myślenie, bo tak nam je wpoił system. I ja nie przeczę temu, że więcej ćwiczeń da dobre efekty. Niemniej jednak obawiam się, że prześciganie się z samym sobą ile razy dam radę zagrać utwór przed danym koncertem występem czy egzaminem nie rozwiązuje problemów.

Można by powiedzieć, że hasło less is more oraz work smarter not harder doskonale pasuje do tego problemu. Nie chodzi mi o stosowanie jakichś tanich sztuczek, które mają nagle magicznie sprawić, że będziesz lepiej wykonywać  pracę przy mniejszym wysiłku. Chodzi o strategie i techniki pracy, które spowodują że będziesz uczył się gry bardziej efektywnie, a godziny spędzone na ćwiczeniu przyniosą lepsze rezultaty.

Uważne ćwiczenie

To na co zwracają uwagę badacze i praktycy zajmujący się psychologią występu muzycznego to uważne i świadome ćwiczenie. I choć te techniki i strategie często odnoszą się do tego w jaki sposób podejść do analizy tekstu muzycznego, by lepiej go przyswoić, to ja potraktuję teraz słowo „uważność” dosłownie i zaproponuję Ci króciutkie ćwiczenie. Nie jest to oczywiście lek na uzależnienie, ale dobra forma zabezpieczenia się przed zmęczeniem przez intensywne i automatyczne ćwiczenie.

Następnym razem gdy zasiądziesz do ćwiczeń daj sobie kilka minut na wyciszenie, oddychanie i obserwowanie oddechu. Nie musisz nic zmieniać, po prostu  obserwuj swoje ciało i swój oddech. Jeśli nie dasz rady kilka minut to może być nawet kilka sekund. Po prostu skup się na oddechu, możesz nawet policzyć parę wdechów i wydechów. Poczuj swoje ciało jak siedzi na krześle, albo stoi na parkiecie. Poczuj czy jest napięte, czy rozluźnione. Daj sobie tę chwilę. A po chwili, gdy już będziesz gotowy/a zacznij swoją muzyczną praktykę 🙂

Trenowanie uważności jest jak trenowanie każdej innej umiejętności – potrzeba czasu i regularnych ćwiczeń 🙂 nie zrażaj się, jeśli nie będziesz w stanie utrzymać tego stanu przez dłuższą chwilę.

Spodobało Ci się?

Podziel się tym z kimś, komu może się to przydać, albo spodobać 🙂